23 września 2013

Ivano Dibona, czyli pierwsza dolomicka ferrata

Bedąc tego lata w Dolomitach, a konkretniej w Cortinie d’Ampezzo dałam się skusić na wyprawę via ferratą. Właściwie od samego początku byłam ciekawa jak wyglądają ferraty i jak się nimi porusza po górach, a że moja znajoma była w tym temacie oczytana i zapoznała się z większością takich szlaków w tej części Dolomitów, to skorzystałam z okazji i wybrałam się z nią na via ferratę Ivano Dibona.

U nas w Polsce nie ma żadnej ferraty, więc może przybliżę nieco ten temat. Otóż via ferrata to ubezpieczony szlak turystyczny, który jest wyposażony w stalową linkę, posiada także liczne drabinki, klamry czy mostki. Osoby poruszające się po tym szlaku powinny mieć uprząż, lonżę oraz kask. Lonżą należy się dopiąć do stalowej liny – stanowi to naszą asekurację. 


Via ferraty są bardzo popularne we Włoszech, w Niemczech, Francji, Austrii czy Szwajcarii.
Znaczna część ferrat ma pochodzenie historyczne – zostały one bowiem utworzone w czasie I wojny światowej dla żołnierzy, którzy przemieszczali się graniami gór. Stąd na trasie znajduje się wiele pozostałości po wojennych budynkach, schronach czy fortyfikacjach.  Dopiero od niedawna powstają ferraty typowo turystyczne lub wspinaczkowe/sportowe.


Ferrata Ivano Dibona nosi nazwę sławnego przewodnika i alpinisty. Znajduje się ona w masywie Cristallo. Zdania na temat jej trudności są podzielone – jedni uważają ją za prostą ferratę, a inni za dosyć trudną. Dla mnie była to pierwsza ferrata, jednak nie przysporzyła mi większych trudności i może nie wypada się do tego przyznawać, ale większość trasy przeszłam nie wpinając się lonżą do liny. Po prostu sytuacja tego nie wymagała. 


Jak dostać się na ferratę? Najlepiej wjechać kolejką z Rio Gere. Najpierw krzesełkową, a potem kubełkową. O ile krzesełkowa kolejka jest typowo narciarska, znana nam wszystkim, o tyle kubełki były dla mnie nowością. Za taką przyjemność przyszło mi zapłacić wcale nie małą sumkę, bo 16,50 Euro. Jednak wjechałam na prawie 3000 m n.p.m. Oczywiście miałam to szczęście, że kiedy sunęłam kubełkiem do góry, to w pewnym momencie kolejka stanęła, a kubełki zaczęły się huśtać na boki. Uff. Jak dobrze że to na mnie nie działa.


Kolejką dojeżdżamy do Refugio G. Lorenzi (schronisko) gdzie odchodzą dwie ferraty – Marino Bianchi oraz Ivano Dibona. Tam zakładamy uprzęże i resztę sprzętu, i nieco zmarznięte wyruszamy w drogę.
Dibona jest jedną z popularniejszych ferrat, głównie za sprawą łatwego dojścia (właściwie dojazdu) oraz słynnego mostku z filmu „Na krawędzi” z Sylwestrem Stallone. Dlatego też tuż przy starcie natykamy się na mały korek i musimy poczekać chwilę zanim wdrapiemy się na pierwszą stalową drabinkę.


Wkrótce po tym jednak zdobywam swój pierwszy w życiu trzytysięcznik – Cistallinio d’Ampezzo (3008 m n.p.m.). Wejście i zejście z wierzchołka na przełęcz należą do najtrudniejszych momentów ferraty. Oprócz tego wiele pięknych widoków między innymi na Cortinę w dole, czy Tofanę w górze. Ahh, już nie mogę się doczekać kiedy znów wrócę w Dolomity! :)


A tymczasem... przenoś mą duszę utęsknioną do tych pagórków strzelistych, do tych krajobrazów górzystych, szeroko nad słoneczną Cortiną rociągnionych  ... 


8 komentarzy:

  1. Fantastyczne zdjęcia :)
    Piękne te Dolomity.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniała wycieczka i gratulacje dla Ciebie :) nasza "jedyna polska ferrata" czyli Orla Perć nie umywa się do tej którą przedstawiłaś :) Fajne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdę mówiąc Orla Perć jest chyba nieco trudniejsza niż ta ferrata, aczkolwiek tutaj mamy doczynienia z rasową ferratą, a nasza Orla jest po prostu zwykłym szlakiem z ubezpieczeniami. Jednak tutaj widoki są jednak piękniejsze i bardziej absorbujące! :)

      Usuń
  3. Przepiękne zdjęcia ,Super Ferrata maiłem okazję przejść Ivano Dibona i granicząca z nią ferrate Monte Cristallo . Pozdrawiam i Zapraszam na Video na Youtube

    http://www.youtube.com/watch?v=qGH4SXSj1k0&list=TLxjFDa_w0xRykzImQpnKgm5Ax2lInnCfP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi niestety nie udało się pójść na Monte Cristallo, chociaż były takie plany. Może innym razem! :)

      Usuń
  4. Wow, ja też tam chcę!! Zdjęcie bardzo dobre, ale pewnie nawet nie umywają się do widoków na żywca... No pogoda wam się trafiła. Jednym słowem SUPER :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, na prawdę było jak w bajce! :) Zdjęcia nie oddają tej pełni jaka nas wtedy otaczała! :)

      Usuń