Znowu niedziela. Znowu się chmurzy i wieje. Ale my tak łatwo
za wygraną nie dajemy i zamiast siedzieć bezczynnie w domu, ponownie oddajemy
się naszej pasji i ruszamy w góry! Po ostatniej wycieczce w Rudawy, fascynacja
tymi górami nie opadła, zatem pragnąc jeszcze raz wybrać się w to pasmo,
za cel obraliśmy jego najwyższy szczyt, czyli Skalnik. Szczyt ten wchodzi w skład
Korony Sudetów oraz Korony Gór Polski.
Cel: Skalnik – 945 m
n.p.m.
Szlaki: niebieski (agroturystyka Czartak - Skalnik –
agroturystyka Czartak)
Na ten szczyt prowadzi szlak niebieski - europejski E3.
Wycieczkę można zacząć w Czarnowie przy agroturystyce Czartak. Samochodem docieramy właśnie pod ten budynek, gdzie
mieści się malutki parking (bezpłatny). Aby dojechać do Czarnowa przejeżdżamy
przez Kamienną Górę, potem odbijamy na Pisarzowice, a następnie na Czarnów.
Jest godzina 11.10, a my ruszamy przed siebie, szlakiem niebieskim (i zielonym
zarazem).
Początkowo idziemy po asfaltowej drodze, która zaraz
zamienia się w kamienistą. Po ok. 5 min szlak odbija w prawo, w las!
Trzeba patrzeć uważnie, aby nie przegapić tego momentu i nie pójść dalej
prosto. W lesie też trzeba pilnować szlaku, gdyż nie ma widocznej i
jednoznacznej ścieżki, są za to oznaczenia na drzewach. Jakieś 15-20 min później wychodzimy z lasu na szeroką,
ubitą ścieżkę. Wkoło nas dużo drzew, ale na żadnym nie widać oznaczenia szlaku.
Gdzie iść – w prawo, w lewo, a może prosto w las? Oto jest pytanie.
Wyciągam
więc mapę, szybko lokalizuję nasze położenie. Z tego wynika, że powinniśmy
skręcić w prawo. Tak też robimy. Idziemy, idziemy, lecz jakichkolwiek oznakowań szlaku brak. W końcu znowu dochodzimy do rozwidlenia ścieżek – jedna schodzi na dół,
lekko w prawo; druga idzie na górę, w lewo. Znowu zaglądamy do mapy. Mniej
więcej wiemy, gdzie jesteśmy, jednak brak oznaczeń szlaku lekko nas
niepokoi. W końcu stwierdzamy, że
chcąc dojść na szczyt musimy skręcić w lewo i piąć się pod górę. Tak też robimy. I oto ścieżką nie-ścieżką wspinamy się dosyć stromo pod górę, aby po ok. 15-20
min dotrzeć na najwyższy punkt i ujrzeć tablicę „Skalnik”.
Tam też widzimy
oznakowania niebieskiego szlaku. Od teraz naszym pytanie numer jeden stało się „gdzie
wyjdziemy idąc tym szlakiem?”. W końcu to właśnie nim powinniśmy się kierować
idąc na górę.
Zatem w drodze powrotnej obieramy ten właśnie szlak jako
naszą ścieżkę. Po jakichś 10 min dochodzimy do rozwidlenia szlaków – do
miejsca, w którym myśleliśmy, że byliśmy po wyjściu uprzednio z lasu! Ponowne
szybkie zerknięcie na mapę i… tak, wszystko jasne. Na mapie jest zaznaczona
ścieżka, która przecina szlak niebieski (i zielony) – jest to można by rzec
ścieżka ‘drugorzędna’ nie objęta kolorowym oznakowaniem. I to właśnie nią się (mylnie) kierowaliśmy. No tak, ale skąd
mogliśmy to wiedzieć wcześniej…
Z rozwidlenia szlaków, przy tzw. Koniach Apokalipsy,
skręcamy w prawo na punkt widokowy Mała Ostra. Nie mija 5 min, a już przed nami
roztaczają się wspaniałe widoki między innymi na Karkonosze i inne wzniesienia
Rudaw Janowickich (np. Sokolik i Góra Krzyżowa, gdzie byliśmy już wcześniej).
Dosyć długo delektujemy się tym widokiem i robimy zdjęcia. A potem ruszamy w
dalszą drogę powrotną i wciąż czekamy na rozwiązanie naszej zagadki…
Przy rozwidleniu tym razem idziemy prosto, na dół, przez las
szlakiem niebieskim. Po ok. 15-20 min dochodzimy do ścieżki szerokiej i ubitej. Skręcamy w lewo według oznakowania. Idąc przez jakieś 10
min w końcu widzimy znaki szlaku niebieskiego i zielonego, które skręcają w
prawo w las, skąd wcześniej przyszliśmy. To właśnie w tym miejscu wcześniej
doznaliśmy lekkiego zamętu w głowie. Specjalnie zwróciłam uwagę na oznakowania
tej ścieżki, i z przykrością stwierdzam, że w pobliżu odbicia szlaków w dół, w
las, nie ma żadnych oznaczeń. Nie dziwi więc mnie to, że zgubiliśmy szlak.
Przypomniała mi się przy tym wyprawa na Borową, gdzie też już na początku drogi
odłączyliśmy się od szlaku, bo nie był on oznakowany w należyty sposób.
Wzdłuż ścieżki widać było dosyć dużo obciętych pni drzew. Chcę myśleć, że po
prostu wycięto jakieś, które zawierało informację o szlaku…
Od tego momentu wracamy już tą samą drogą. O 13.10 jesteśmy
przy samochodzie. Pogoda nie była najgorsza, więc postanowiliśmy przy okazji
zahaczyć o okolice Lubawki i zdobyć jeszcze jeden szczyt – Zadzierną.
Cel: Zadzierna – 724 m n.p.m.
Szlak: czerwony (Stanina
pod Zadzierną – Zadzierna – Stanina pod Zadzierną)
Zadzierna to najwyższy szczyt Bramy Lubawskiej, położony
przy Jeziorze Bukowskim. Zaliczany jest do Korony Sudetów Polskich. Prowadzi na niego czerwony szlak, który idzie
z Karpacza do Lubawki. My dojeżdżamy do
Paprotek, do Stanicy pod Zadzierną. Tam zostawiamy samochód i idziemy w gorę.
Niestety w międzyczasie pogoda z lekka się pogorszyła. Było
bardziej pochmurno i słońce już nie świeciło. Na Zadzierną doszliśmy po około
pół godzinie. Szlak jest dosyć stromy i wiedzie leśną, niezbyt ubitą i
ugruntowaną ścieżką. Ze szczytu roztacza się widok na jezioro, dobrze widać
wieś Paprotki, z której wyruszaliśmy oraz Góry Krucze, Rudawy Janowickie, część
Karkonoszy i Bramę Lubawską. Na tym
szczycie nie zagrzewamy miejsca zbyt długo, robimy tylko kilka zdjęć i zamykamy
na dół tą samą, mało ciekawą ścieżką.
Ogólnie rzecz biorąc dobrze zrobiliśmy, że przy okazji
Skalnika zahaczyliśmy też o Zadzierną, gdyż przyjeżdżać tam specjalnie po to,
aby wejść na ten szczyt nie bardzo się opłaca. A co do Rudaw Janowickich to
wciąż pozostają jednym z moich ulubionych (z jak dotąd poznanych) pasm górskich. No
i dostałam porządną nauczkę czytania mapy z większym zrozumieniem i
przykładaniem większej uwago do tego, w którym miejscu na szlaku się znajduję.
Cieszę się jednak, że nasza intuicja zaprowadziła nas w docelowe miejsce. : )
Ale ładne widoki podobne do tych które roztaczają się ze szczytów Beskidu Śląskiego. Brakuje tylko niebieskiego nieba i soczystej zieleni.
OdpowiedzUsuńNo tak, wszechobecna mgła wysunęła się na pierwszy plan, a jesień często jest obfita w szaro-zielone barwy ... : )
UsuńUdana wycieczka, zdjęcia piękne a że trochę mglisto - nie szkodzi.
OdpowiedzUsuńJesienią w górach zawsze jest trochę mgły i ma ona swój urok. Alina.
dokłanie! : )
UsuńNa blogu pokazujesz to, co najbardziej mnie zachwyca- potęgę i piękno przyrody. No i muszę przyznać, że mamy bardzo podobny gust literacki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę Wesołych Świąt! ;)
Cieszę się bardo, że mój blog ci się podoba. : ))
Usuń