Kończy się już mój pobyt w Zakopanem. Spędziłam tutaj prawie
tydzień, z czego większość dni na szlaku. Jednak piękna pogoda, słoneczko i w miarę
czyste niebo dopisały tylko raz. I właśnie o wycieczce z tamtego dnia opowiem dzisiaj.
Cel: Wielki Kopieniec
i Nosal
Szlaki: zielony – żółty –
zielony
Wycieczkę rozpoczęliśmy w najwyżej położonej dzielnicy
Zakopanego – Cyrhla. Tam, zaraz na
początku tej dzielnicy, znajduje się wejście na szlak czerwony oraz zielony. Przez
chwilę szlaki te idą razem, a potem na malutkiej polance rozłączają się. My
odbijamy w prawo, zgodnie ze szlakiem zielonym. Jak do tej pory ścieżka idzie
łagodnie w górę lub po w miarę równym terenie. Za niedługo wchodzimy do lasu i wyjdziemy z
niego dopiero po jakimś czasie. Tutaj szlak nabiera już troszkę większej
trudności, gdyż praktycznie cały czas prowadzi pod górkę. Podejścia nie są
jednak zbyt strome, lecz gdzieniegdzie podłoże było dosyć śliskie, więc trzeba było
iść ostrożnie. Tym bardziej, że była to nasza pierwsza zimowa wyprawa w Tatry,
więc nie mieliśmy większego pojęcia o faktycznej sytuacji na trasie.
Las doprowadził nas do Polany
Kopieniec (1215 m n.p.m. ). Na samym jej początku zielony szlak rozdziela się – jeden prowadzi
na szczyt Wielki Kopieniec, a drugi wiedzie wzdłuż Polany. Zmierzając na szczyt
oczywiście wybieramy wariant pierwszy i pniemy się ostro pod górę. Za nami, w dole
zostaje Polana Kopieniec, na którą mamy teraz piękny widok. Jak zazwyczaj, na
mnie największe wrażenie wywołują drewniane góralskie chatki. Niebo jest
zamglone, więc większość wysokogórskich szczytów schowała się za tym białym
tworem. Jednak przed nami przebłyskuje piękny błękit nieba. Doskonale komponuje
się z białym puchem na choinkach i na ścieżce. W tej bajkowej scenerii
docieramy na Wielki Kopieniec (1328 m
n.p.m.). Stamtąd widoki na wszystkie strony. Widać Zakopane, Gubałówkę,
Nosala i inne szczyty, mistycznie ukryte we mgle, przebłyskujące tylko na kilka
sekund. Jemy kanapki, popijamy ciepłą herbatą. Kiedy zaczyna być nam zimno, spotyka nas miła niespodzianka – wychodzi słoneczko.
Szybko chwytam za aparat i robię kolejną serię zdjęć. Za parę minut słońce znów zachodzi, a my
zaczynamy schodzić ze szczytu na Polanę.
Idziemy wciąż zielonym szlakiem, lecz
teraz po przeciwnym zboczu góry. Z Polany Kopieniec kierujemy się na Polanę Olczyską. Łagodną, leśną ścieżką
niewymagającą większego wysiłku, po niedługim czasie dochodzimy do Doliny Olczyskiej. A stamtąd żółtym
szlakiem na Nosalową Przełęcz, a potem zielonym szlakiem na
sam Nosal (1206 m n.p.m.).
Widoki z
tego szczytu dosyć mocno ograniczone. Spędzamy tutaj chwilkę, a następnie
schodzimy w stronę Kuźnic. Całość szlaku to około 6,5 km. Nasz czas przejścia
to około 4 godziny. Nie jestem w stanie określić tego dokładnie, gdyż nie
kontrolowałam czasu aż tak skrupulatnie. Po prostu oddałam się przygodzie i to,
ile minut zajmuje mi przejście poszczególnych odcinków jakoś nie bardzo mnie
wtedy intrygowało ...
Powiedzcie sami, czyż nie piękna zima…?
No fajnie było. Pogoda i trasa śliczna - marzenie.
OdpowiedzUsuńCudownie spędziłam z tobą czas. Widoki prześliczne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńIdealna pogoda + urokliwa trasa = udany wypad :)
OdpowiedzUsuńZima w górach jest piękna, a w Tatrach wygląda niesamowicie :) Mam nadzieję, że tej zimy również uda mi się zobaczyć białe Tatry :) I tylko pozazdrościć TAKIEJ pogody :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Iza
http://www.zgwch.blogspot.com
Super! Aż zazdrośc bierze... :-)
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia, piękne krajobrazy zimowo-górskie...
A ja niestety na razie jestem uwięziony w mieście :-(