14 stycznia 2013

Biało-czerwono dookoła, czyli Puchar Świata na Wielkiej Krokwi

Jako małe dziecko często w niedzielne popołudnia siadałam z rodzinką, aby oglądać Adama Małysza w akcji. Potem zupełnie przez przypadek, spędzając Boże Narodzenie w Zakopanem, natknęłam się na Mistrzostwa Polski rozgrywane na Wielkiej Krokwi. To było moje pierwsze spotkanie ze skokami. I tak jakoś polubiłam ten sport, zaczęłam coraz baczniej oglądać kolejne zawody Pucharu Świata i całkowicie się w to wkręciłam. W lecie byłam na zawodach Letniej Grand Prix rozgrywanych w Zakopanem, a teraz przyszła pora, aby wybrać się na zimowe zawody. W końcu uchodzą one za jedne z najlepszych z całego cyklu Pucharu Świata.

Jako, że to były dopiero pierwsze zawody tej rangi, które obserwowałam na  żywo, trudno jest mi porównać je do innych, jednak niewątpliwie były one niezwykłe. Na skoczni panowała wspaniała, radosna atmosfera. Prowadzący bez żadnego problemu byli w stanie rozruszać publiczność, która w rytm różnych światowych przebojów tupała nogami, skakała, machała rękoma, klaskała, tańczyła, krzyczała, dmuchała w trąbki i tuby. Oczywiście zawsze największy aplauz był wtedy, kiedy skakali nasi rodacy, jednak ku mojemu pozytywnemu zdziwieniu prawie każdy ze skoczków (różnych narodowości) był okrzykiwany przez (w większości polskich) kibiców. Na zapełnionych trybunach roiło się od biało-czerwonych flag, czapek, szalików, itd. Niemalże każdy miał jakiś narodowy akcent. Ja także zdecydowałam się na szalik oraz małą flagę. W okolicach skoczni było bardzo dużo stoisk z różnymi biało-czerwonymi gadżetami.  


W tym roku po raz pierwszy ruszyła akcja „Miś”. Po dekoracji zwycięzców zawodów, na wybieg kibice rzucili pluszowe miśki. Zostaną one przekazane dzieciom z domu dziecka wskazanego przez polskich skoczków.


Bardzo się cieszę, że mogłam uczestniczyć w polskich zawodach Pucharu Świata w skokach narciarskich w tym roku. To zupełnie inne uczucie widzieć wszystko na żywo i przeżywać każdy skok z tysiącem ludzi zgromadzonych na trybunach, niż siedzieć w domu przed telewizorem. Bycie na skoczni, a już tym bardziej na naszej Wielkiej Krokwi, gwarantuje dużo większą dawkę emocji i niezapomnianych wrażeń. Miło patrzy się na tych wszystkich ludzi, którzy przyjechali z całego kraju w tym samym celu – aby po prostu tam być. Być i wspierać skoczków, kibicować, dobrze się bawić. To coś, co nas łączy. W końcu skoki narciarskie stały się jednym z naszych ‘sportów narodowych’ i nawet bez Adama ich popularność nie spadła.


Może za rok szczęście nów dopisze i po raz kolejny tutaj przyjadę… Kto wie?   : ) 

4 komentarze:

  1. No niezła impreza, też kiedyś miałam okazję kilka razy być w tym czasie w Zakopanem i atmosfera jest nie do opisania. Jedno sprostowanie: chyba nie brałaś udziału w PŚ a byłaś widzem na trybunach. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, pisząc, że brałam udział, oczywiście miałam na myśli jako widz : ))

      Usuń
  2. Ja też lubię oglądać skoki :) Na zimowe nigdy sie nie wybrałam.. Ale byłam raz na letnich skokach na Wielkiej Krokwi! Też było fajnie :)
    Pozdrawiam
    AsiaB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zeszłym roku też byłam na Letniej Grand Prix w Zakopanem, i również było świetnie! : ))

      Usuń