Ale wracając do tematu wpisu, wcześniej już pisałam o tym jak po raz pierwszy trzy
tygodnie temu założyłam narty i jakoś udało mi się zjechać na nich z górki (link).
Wciąż jestem cała i zdrowa. Idzie mi już coraz lepiej, więc moja kochana
rodzinka postanowiła zabrać mnie do Świeradowa na nartostradę. Zapytałam tylko,
czy dam radę zjechać z tej górki. Usłyszałam odpowiedź, że tak. Więc nie namyślałam
się dłużej i od razu przystałam na ten pomysł, tym bardziej, że w Świeradowie
nigdy nie byłam, a od dłuższego już czasu chciałam się tam wybrać.
▼
27 marca 2013
Piękna zima w wiosenny czas, czyli ostatnie chwile na stoku
Mamy prawie koniec marca, za oknami śnieg, a i mróz nie
odpuszcza. No tak, zima w tym roku dosyć długo się ociągała i przyszła chyba
dopiero w styczniu. Nic więc dziwnego, że chce zagościć u nas trochę dłużej. Na
Boże Narodzenie nie było śniegu, no to na Wielkanoc będzie! A czemuż by nie? Ot,
taki mały psikus na pryma aprilis na przykład.
16 marca 2013
Żółty miś w Bieszczadach, czyli górska Chatka Puchatka
Tym razem wracam wspomnieniami do słonecznej wiosny zeszłego roku, kiedy to wybrałam się w Bieszczady. Zdobyłam wtedy Tarnicę, o której pisałam tutaj oraz wybrałam się do "Chatki Puchatka". Myśląc o tym miejscu zawsze wyobrażam sobie Kubusia Puchatka ze słojem miodu w ręce, siedzącego gdzieś w górach i jedzącego swoje małe co nieco. Czy wam też towarzyszy taka myśl? :)
Cel: Chatka Puchatka
Szlak: żółty
"Chatka Puchatka" to najwyżej położone schronisko w Bieszczadach. Panują w nim dosyć ekstremalne warunki - brak dostępu do wody, prądu czy nawet toalety (znajduje się w budce obok). Mieści ono około 10 osób. Jednak jest celem wędrówki dla wielu turystów i piechurów. A widoki stamtąd naprawdę robią wrażenie!
Cel: Chatka Puchatka
Szlak: żółty
"Chatka Puchatka" to najwyżej położone schronisko w Bieszczadach. Panują w nim dosyć ekstremalne warunki - brak dostępu do wody, prądu czy nawet toalety (znajduje się w budce obok). Mieści ono około 10 osób. Jednak jest celem wędrówki dla wielu turystów i piechurów. A widoki stamtąd naprawdę robią wrażenie!
6 marca 2013
Dwie deski na nogi, dwa kije pod pachę, czyli o pierwszym spotkaniu z nartami
Do tej pory, w zimowe piękne weekendy wybierałam się gdzieś
w góry. Teraz jednak nadszedł czas na zmianę. Z pomocą i namową kochanej
rodzinki pojawiłam się na stoku. Ba, nawet założyłam narty i… wciąż jestem cała
i zdrowa!
W końcu przyszedł marzec a wraz z nim ustąpiły mgły i niebo znów
nabrało błękitnej barwy. Promienie jasno świecącego słońca przywitały mnie weekendowy poranek. Od razu dostałam zastrzyk pozytywnej energii.
W końcu zobaczyłam świat! Nie białe mleko dookoła, ale lekko zaśnieżone wzgórza
i okoliczne bloki. Dopiero teraz czuję jak bardzo mi tego brakowało!