Dawno mnie już tutaj nie było. Tak się sprawy poukładały, że niestety blog zszedł na dalszy plan. Ale teraz już wracam pełną parą, mam nadzieję, niczym parowozy w Wolsztynie!
Wolsztyn – niewielkie miasto w Wielkopolsce położone przy
brzegach dwóch jezior: Wolsztyńskiego i Berzyńskiego. Sławne w całej Europie. A
to za sprawą dużych kół, węgla i pary, czyli… parowozów. To właśnie w
Wolsztynie znajduje się jedyna parowozownia w Europie obsługująca ruch
pasażerski. Znajduje się tam około 30 parowozów. Codziennie z Wolsztyna do
Poznania wyrusza pociąg prowadzony właśnie przez tę maszynę parową. Parowozownia jest
udostępniona dla ruchu turystycznego. Można ją odwiedzać codziennie. I w brew
pozorom, nie pełni funkcji muzeum lecz jest czynnym zakładem pracy!
Co roku, na przełomie kwietnia i maja, w Wolsztynie odbywa się Parada Parowozów, na którą zjeżdżają
się ludzie z całej Polski, ale też i z innych krajów. W tym roku odbyła się ona w dniach 27-28
kwietnia. Była jubileuszową – XX Paradą (pierwsza odbyła się w 1993 roku).
Trzeba zatem przyznać, iż jest to święto z tradycją. Celem tej imprezy jest
zwrócenie uwagi na to zanikające już rzemiosło. Jeszcze pięćdziesiąt lat temu
buchające parą lokomotywy na dworcach PKP były codziennością. Dzisiaj mamy
elektrowozy. Za kilkadziesiąt lat, kiedy zabraknie pasjonatów i czynnych
maszynistów parowozów, sztuka ta przejdzie do historii.
Teraz chwilka na odprężenie i powrót do czasów dzieciństwa.
Bo chyba nie ma osoby, która nieznana by wiersza Juliana Tuwima „Lokomotywa”.
Przypomnijmy sobie więc te słowa …
Stoi na stacji lokomotywa,
Ciężka, ogromna i pot z niej spływa -
Tłusta oliwa.
Stoi i sapie, dyszy i dmucha,
Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha:
Ciężka, ogromna i pot z niej spływa -
Tłusta oliwa.
Stoi i sapie, dyszy i dmucha,
Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha:
Buch - jak gorąco!
Uch - jak gorąco!
Puff - jak gorąco!
Uff - jak gorąco!
Już ledwo sapie, już ledwo zipie,
A jeszcze palacz węgiel w nią sypie.
Wagony do niej podoczepiali
Wielkie i ciężkie, z żelaza, stali,
I pełno ludzi w każdym wagonie,
A w jednym krowy, a w drugim konie,
A w trzecim siedzą same grubasy,
Siedzą i jedzą tłuste kiełbasy.
A czwarty wagon pełen bananów,
A w piątym stoi sześć fortepianów,
W szóstym armata, o! jaka wielka!
Pod każdym kołem żelazna belka!
W siódmym dębowe stoły i szafy,
W ósmym słoń, niedźwiedź i dwie żyrafy,
W dziewiątym - same tuczone świnie,
W dziesiątym - kufry, paki i skrzynie,
A tych wagonów jest ze czterdzieści,
Sam nie wiem, co się w nich jeszcze mieści.
Lecz choćby przyszło tysiąc atletów
I każdy zjadłby tysiąc kotletów,
I każdy nie wiem jak się natężał,
To nie udźwigną - taki to ciężar!
Nagle - gwizd!
Nagle - świst!
Para - buch!
Koła - w ruch!
Najpierw
powoli
jak żółw
ociężale
Ruszyła
maszyna
po szynach
ospale.
Szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem,
I kręci się, kręci się koło za kołem,
I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej,
I dudni, i stuka, łomoce i pędzi.
A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost!
Po torze, po torze, po torze, przez most,
Przez góry, przez tunel, przez pola, przez las
I spieszy się, spieszy, by zdążyć na czas,
Do taktu turkoce i puka, i stuka to:
Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to,
Gładko tak, lekko tak toczy się w dal,
Jak gdyby to była piłeczka, nie stal,
Nie ciężka maszyna zziajana, zdyszana,
Lecz fraszka, igraszka, zabawka blaszana.
A skądże to, jakże to, czemu tak gna?
A co to to, co to to, kto to tak pcha?
Że pędzi, że wali, że bucha, buch-buch?
To para gorąca wprawiła to w ruch,
To para, co z kotła rurami do tłoków,
A tłoki kołami ruszają z dwóch boków
I gnają, i pchają, i pociąg się toczy,
Bo para te tłoki wciąż tłoczy i tłoczy,,
I koła turkocą, i puka, i stuka to:
Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!...
Uch - jak gorąco!
Puff - jak gorąco!
Uff - jak gorąco!
Już ledwo sapie, już ledwo zipie,
A jeszcze palacz węgiel w nią sypie.
Wagony do niej podoczepiali
Wielkie i ciężkie, z żelaza, stali,
I pełno ludzi w każdym wagonie,
A w jednym krowy, a w drugim konie,
A w trzecim siedzą same grubasy,
Siedzą i jedzą tłuste kiełbasy.
A czwarty wagon pełen bananów,
A w piątym stoi sześć fortepianów,
W szóstym armata, o! jaka wielka!
Pod każdym kołem żelazna belka!
W siódmym dębowe stoły i szafy,
W ósmym słoń, niedźwiedź i dwie żyrafy,
W dziewiątym - same tuczone świnie,
W dziesiątym - kufry, paki i skrzynie,
A tych wagonów jest ze czterdzieści,
Sam nie wiem, co się w nich jeszcze mieści.
Lecz choćby przyszło tysiąc atletów
I każdy zjadłby tysiąc kotletów,
I każdy nie wiem jak się natężał,
To nie udźwigną - taki to ciężar!
Nagle - gwizd!
Nagle - świst!
Para - buch!
Koła - w ruch!
Najpierw
powoli
jak żółw
ociężale
Ruszyła
maszyna
po szynach
ospale.
Szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem,
I kręci się, kręci się koło za kołem,
I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej,
I dudni, i stuka, łomoce i pędzi.
A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost!
Po torze, po torze, po torze, przez most,
Przez góry, przez tunel, przez pola, przez las
I spieszy się, spieszy, by zdążyć na czas,
Do taktu turkoce i puka, i stuka to:
Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to,
Gładko tak, lekko tak toczy się w dal,
Jak gdyby to była piłeczka, nie stal,
Nie ciężka maszyna zziajana, zdyszana,
Lecz fraszka, igraszka, zabawka blaszana.
A skądże to, jakże to, czemu tak gna?
A co to to, co to to, kto to tak pcha?
Że pędzi, że wali, że bucha, buch-buch?
To para gorąca wprawiła to w ruch,
To para, co z kotła rurami do tłoków,
A tłoki kołami ruszają z dwóch boków
I gnają, i pchają, i pociąg się toczy,
Bo para te tłoki wciąż tłoczy i tłoczy,,
I koła turkocą, i puka, i stuka to:
Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!...
A teraz znów wracamy do Wolsztyna.
W Paradzie Parowozów biorą udział lokomotywy parowe nie
tylko z Polski, ale też i z innych krajów Europejskich, np. z Czech, Austrii,
Słowacji czy Niemiec. Parada to rzeczywiście parada – parowozy są niczym
modelki na wybiegu. Przejeżdżają po kolei, najpierw pojedynczo, potem parami i
na koniec wszystkie razem, w tę i z powrotem.
Gdyby ktoś chciał bardziej wczuć się w parowozowy klimat, polecam filmik.
Jedną z większych atrakcji była możliwość przejechania się
pociągiem retro z przedwojennymi wagonami. Duże zainteresowanie tym wariantem
sprawiło, że bilety były dostępne tylko w przedsprzedaży internetowej. Nam
niestety nie udało się wybrać na taką przejażdżkę. Zrobiliśmy zatem rundkę wokół parowozów,
pooglądaliśmy je z bliska, wsiedliśmy do starych wagonów kolejowych. W pewnym
momencie zobaczyłam bardzo ciekawą postać – pana ubranego w czerwone spodnie i kraciastą
kurtkę. Wyglądał bardzo oryginalnie i stylowo. Miał plakietkę z napisem „Artysta”.
Kim dokładnie był? Tego nie wiem. Ale nie mogłam się oprzeć pokusie zrobienia
sobie z nim zdjęcia. Czyż nie wygląda na
pełnego energii, pozytywnie zakręconego człowieka? A ja uwielbiam właśnie
takich ludzi!
Po ‘zwiedzeniu’ parowozowni, zafundowaliśmy sobie krótki
spacer po mieście. Dotarliśmy do parku położonego nad brzegiem Jeziora Wolsztyńskiego. A na rynku spotkaliśmy
nietypowego maszynistę wiozącego dzieci mini parowozem. Niezła frajda dla
maluchów.
Sobotni wieczór uświetnił zespół „Golec uOrkiestra”. W rytm
ich piosenek śpiewał i tańczył nieco opustoszały już tego dnia Wolsztyn. Ze
względu na niezbyt przychylną pogodę – pochmurne niebo i niską temperaturę, po
koncercie Golców, my wsiedliśmy do samochodu i wróciliśmy do domu. Ominął nas
zatem jeden z kluczowych punktów programu – pokaz „Światło, Dźwięk, Para”. Pozostało mi tylko oglądnięcie tego spektaklu
na YouTube, co Wam też polecam.
Przyznam szczerze, że parowóz przejeżdżający tuż obok nas, naprawdę robi wrażenie. I te mistyczne kłęby pary wydobywające się z komina i sunące w górę ... Tak, zdecydowanie jestem wielbicielką lokomotyw parowych!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz