Ogród Luksemburski (Le Jardin du Luxembourg) położony jest na lewym brzegu Sekwany, niedaleko
Panteonu i Sorbony. To jeden z największych parków w Paryżu. Pamiętam, że my dotarłyśmy tam właśnie spacerując wzdłuż uliczki (Rue Soufflot) prowadzącej od Panteonu wprost do bram Ogrodu.
Monika wyczytała gdzieś, że w okolicy Ogrodu sprzedają najlepsze
creps w całym Paryżu. Wiedziałyśmy
więc, gdzie się udać. Jednak ja jak to ja, zamieniłam tę uroczą chwilę w
koszmar. A dlaczego? Otóż nie przeczuwając niczego nadzwyczajnego, zamówiłam
sobie naleśnika z dżemem… pomarańczowym! I tak oto, zamiast delektować się
smakiem crep’a, ja borykałam się z
niesmacznym dżemem. Ojj, nigdy więcej!
Na całe szczęście nie mam
fotografii upamiętniającej tą przekąskę. :)
Na szczęście wizyta w Ogrodzie Luksemburskim szybko
wyleczyła mnie z niesmaku. Szerokie aleje otoczone rzędem drzew, dużo zieleni i
kwiatów, spokój. Gdy zobaczyłyśmy beztroskich Paryżan wylegujących się na
trawce, nie mogłyśmy się oprzeć pokusie dołączenia do ich grona. Wyciągnęłyśmy
więc jakieś chustki i raz dwa już leżałyśmy na zielonym dywanie. I tak całkiem
miło i sympatycznie relaksowałyśmy się po przedpołudniowym zwiedzaniu Muzeum Pompidou.
Właśnie za to kocham Paryż! Jest tam tak wiele miejsc i
parków gdzie można sobie przyjść ze znajomymi, usiąść i spożyć lunch lub po
prostu porozmawiać...
Ogród Luksemburski oczarował mnie od pierwszej chwili,
kiedy przeszłam przez jego bramy. Najbardziej podobało mi się otoczenie Pałacu
Luksemburskiego, w którym obecnie mieści się siedziba Senatu. Sam Ogród powstał
w latach 30. XVII w. na życzenie Marii Medycejskiej (żony Henryka IV). Pałac został zaprojektowany w typowym
francuskim stylu, którego zresztą jestem wielbicielką.
W Ogrodzie mieszczą się także korty tenisowe, kawiarnia, oranżeria, liczne rzeźby i pomniki.
Ahh… te palmy, te różnokolorowe kwiaty (choć mi i tak do
gustu najbardziej przypadły te różowe J
), fontanna. Do tego piękne, słoneczne, letnie popołudnie. Nic, tylko rozsiąść
się na leżaku i odpoczywając zerkać co dzieje się wokoło lub spoglądać na
urokliwe otoczenie Pałacu. Czego chcieć
więcej? J
PS. Niektóre zdjęcia dzięki uprzejmości Moniki. :)
Świetne te zdjęcia, zwłaszcza te o zachodzie słońca :)
OdpowiedzUsuńNie znałam wczesniej Ogrodu Luksemburskiego w Paryżu... Tylko wieża i wieża zawsze, a tu proszę ;)
Paryż ma bardzo dużo do zaoferowania oprócz wieży Eiffel'a! :)
UsuńByłam w Paryżu kilka razy, ale w Ogrodzie Luksemburskim jeszcze nie. Och, czy starczy mi życia na te wszystkie piękne miejsca? Niestety...
OdpowiedzUsuńChciałoby się zwiedzić wszystko, bo jest tak wiele miejsc wartych uwagi. Trzeba próbować wprowadzać słowa w czyn, choć nie zawsze jest to takie proste...
UsuńPięknie i tak zielono! Byłam w Paryżu w styczniu, ale nie spacerowaliśmy specjalnie po ogrodach, bo jakby nie było po co, ale mam nadzieję, że kiedyś pojadę tam w cieplejszej porze roku :-)
OdpowiedzUsuńZachęcam, bo warto zobaczyć zielony, kwitnący Paryż, a już tym bardziej usiąść na trawce i chwilkę odpocząć. :)
UsuńPięknie, soczyście, zielono! Cudowna pora roku na Paryż Wam się trafiła. Też byłam kiedyś latem i było wspaniale. Potem wiosną i zimą brakowało mi bardzo tych kwiatów, liści, ciepła..
OdpowiedzUsuńZdecydowanie zieleń i kwiaty są kwintesencją takich miejsc. :)
UsuńA nam trafiło się wyśmienite lato w Paryżu.
Czyżbym to przegapiła? W Paryżu miałam taki rajd, że w kilka dni zaliczyłam chyba zwiedzania za rok. Ale nie mogę skojarzyć czy tam byłam, hmm.
OdpowiedzUsuń