Tym razem zdałam się na moją rodzinkę, i to nie ja
decydowałam o wyborze trasy. Na pytanie gdzie jedziemy? Usłyszałam odpowiedź: w
Rudawy Janowickie.
Cel: Sokolik i Krzyżna
Góra
Szlaki: niebieski – czerwony
– czarny – niebieski
Samochodem docieramy do wsi Karpniki (Przełęcz Karpnicka). Auto
zostawiamy na parkingu (obecnie, czyli poza sezonem jest on bezpłatny,
natomiast w sezonie zdaje się że trzeba coś zapłacić z pozostawienie pojazdu).
Przechodzimy przez ulicę i idziemy niebieskim szlakiem przed siebie.
Jest trochę
chłodno, choć nie wieje, jednak chcąc się rozgrzać poruszamy się szybkim
marszem. W pewnym momencie nasz szlak odbija w lewo. Ku mojemu zdziwieniu nie
mija 10 minut, a my już jesteśmy przy schronisku Szwajcarka. Tym razem nie
robimy sobie postoju, za to idziemy dalej szlakiem czerwonym.
Po około 20
minutach dochodzimy do niewielkiego punktu widokowego – Husyckich Skał. Tutaj
szlaki się krzyżują. W lewo odbija czarny na Krzyżną Górę, a my idziemy prosto
kierując się na Sokolik. Z punktu widokowego zauważamy cel naszej wycieczki.
Wydaje się on dosyć odległy. Od tego momentu zostaje ok. 20-25 min do szczytu. Idzie
się bardzo dobrze, otaczająca przyroda
zachwyca, podłoże jest rudawo – brązowe (od igieł, które opadły z drzew). Niby
nic szczególnego, ale coś w tym było, że zachwyciło mnie aż tak bardzo.
A tymczasem gdzieś pod lasem skrył się śnieg ...
Dochodzimy do skalnej ściany Sokolika. Widzimy osoby
wspinające się na górę w ‘tradycyjny’ (tj. profesjonalny - wspinaczkowy)
sposób. My, zwykli turyści, wchodzimy schodkami i ot już, jesteśmy na Sokoliku
(642 m n.p.m.). Stamtąd widoki naprawdę niecodzienne, a to za sprawą płaszcza chmur
przykrywających pasmo Karkonoszy. Na szczycie siedzimy chwilę i próbujemy
chłonąć każdy element tego krajobrazu, zapamiętać każdy szczegół…
Pora na dalszą przygodę. Schodzimy na dół i wracamy tą samą
ścieżką, aż do momentu rozwidlanie szlaków (przy punkcie widokowym). Tam
skręcamy w prawo na Krzyżną Górę (654 m n.p.m.). Zejście to zajmuje nam ok. 20
min, a wejście na kolejną gorę też mniej więcej tyle samo. Końcowy fragment
szlaku, tuż pod szczytem jest dosyć stromy, wiedzie kamiennymi ‘schodami’. Tu
trzeba zachować ostrożność. Na górze znajduje się krzyż. Stąd też roztaczają
się piękne widoki na Karkonosze wraz z ich królową – Śnieżką. Chcąc nacieszyć
się ciepłymi promieniami słonecznymi, spędzamy tam dłuższą chwilę. Ja rozglądam się na wszystkie strony, co widać poniżej. Potem jednak
wracamy ‘na ziemię’.
Idziemy znowu do rozdroża i stamtąd znaną już nam ścieżką
wracamy do schroniska Szwajcarka. Teraz pozwalamy sobie przysiąść tam na
chwilkę, pijemy gorącą herbatę. Jest już późne popołudnie, w okolicy schroniska
nikogo nie ma. Zagłębiamy się zatem na moment w tej panującej tam ciszy i
spokoju. Na parking schodzimy znów niebieskim szlakiem. Spacerowym
tempem, po około 10 minutach docieramy do samochodu i wracamy do domu.
Nie potrafię do końca tego wyjaśnić, ale Rudawy mają w sobie
coś, coś mnie zachwyciło. Sama nie wiem co, może ścianka wspinaczkowa na Sokoliku,
może ten widok rozciągający się z niego, a może szlaki, którymi się
poruszaliśmy…? Po prostu polubiłam to miejsce. : )
Jest tak, jak piszesz. Rudawy mają w sobie to coś. Następnym razem proponuję również "zahaczyć" o Kolorowe Jeziorka kryjące się w lesie. :)
OdpowiedzUsuńJuż miałam okazję zobaczyć Kolorowe Jeziorka. Robią wrażenie, nieprawdaż? : )
UsuńMasz fantastyczną rodzinę, świetnie że w wycieczki wyruszacie razem.
OdpowiedzUsuńTak, też się bardzo cieszę z tego względu. Na szlaku jest wtedy tak wesoło i pogodnie! : )
UsuńByłam tam ale już dano. ;)
OdpowiedzUsuńWarto znów tutaj zaglądnąć!
UsuńMogę zapewnić, że te tereny nadal czarują swoim urokiem. :)
Rudawy są fajne, każdy znajdzie coś dla siebie.
OdpowiedzUsuńA w Karkach musiało nieźle wtedy wiać ;-)
W Karkach zawsze wieje! :P
UsuńHehe, to fakt. Ale podczas fenu, którego oznaką jest właśnie taki wał chmur, wieje szczególnie ;-)
Usuń