W takie gorsze dni wracam wspomnieniami do tych lepszych
oglądając zdjęcia i przywołując konkretne zdarzenia. Czasem też sięgam po jakąś
książkę. Ostatnio mam ich całą stertę do przeczytania. Na jej szczycie tej
sterty jakoś tak znalazła się „GórFanka”
Anny Czerwińskiej. I bardzo dobrze się złożyło, bo już od prawie miesiąca
nie byłam w górach i zdaje się, że już trochę zatęskniłam… Zatem wzięłam tą lekturę
i zaczęłam się w nią zagłębiać z przyjemnością.
Najpierw słów kilka o autorce. Anna Czerwińska to znana polska alpinistka i himalaistka. Zdobyła
wiele ośmiotysięczników, a także Koronę Ziemi. Jako druga Polka stanęła na
Mount Evereście (2000r.), i co ciekawe, była najstarszą kobietą, która zdobyła
ten szczyt. Swoje przygody i doświadczenie postanowiła opisać w serii książek
zatytułowanych „GórFanka”. Jak na razie powstały
cztery publikacje: „Moje ABC w skale i lodzie”, „Na szczytach Himalajów”, „W
Karakorum 1979-1986” oraz „GórFanka powraca w Karakorum”.
Jakoś tak niefortunnie się złożyło, że zamiast zacząć od
początku, ja zaczęłam od końca, czyli od ostatniej części - „GórFanka powraca w Karakorum”. A to za
sprawą tego, że to właśnie tę książkę znalazłam w moim gwiazdkowym prezencie….
W tej książce autorka opisuje wyprawę na Gasherbrum II, Gasherbrum I oraz dwie
próby zdobycia K2. W posłowie znajduje
się również relacja Darka Załuskiego ze zdobycia K2 w 2011r. Książka zawiera
szczegółowe informacje odnośnie organizacji takich wysokogórskich wpraw,
pokazuje poszczególne momenty wspinaczki, trudności na trasie. Autorka pisze o
miejscach, w których rozpoczyna swoje zmagania z daną górą, pozwala nam poznać
współtowarzyszy wypraw, opowiada o sprzęcie, o aklimatyzacji, o walce o własne
przetrwanie. Książka zawiera jednak nie
tylko informacje czysto techniczne i suche fakty. Jest w niej pełno uczuć i
emocji towarzyszących alpinistce podczas wspinaczki. Mówi ona o trudnościach
pokonywania pewnych barier, zmierzenia się z górami jako groźnym żywiołem. Mówi
też o śmierci, której człowiek, szybko i niespodziewanie, może paść ofiarą. Anna Czerwińska do Karakorum powróciła po dłuższej przerwie spowodowanej urazem do tych
gór. Gór Karakorum, które pochłonęły tak wiele bliskich jej osób (tragiczny
sezon 1986 pod K2).
Książka pełna jest pięknych fotografii dokumentujących
wyprawy pani Anny. Poczynając od wspaniałych krajobrazów, kończąc na zdjęciach
ukazujących codzienność życia i trudności w czasie wspinaczki (hm, czy w ogóle
można powiedzieć o codzienności życia będąc w górach?!). Jako, że jestem osobą,
która nierzadko ma problemy z wyobrażeniem sobie czegoś, więc taka ilość zdjęć,
obrazująca wiele szczegółów, zadziałała na mnie bardzo pozytywnie i pozwoliła
nacieszyć wzrok.
Przyznam szczerze, że zupełnie inaczej czytało mi się tą
książkę w momencie, kiedy te pierwsze zimowe wyjścia w góry miałam już za sobą
(co prawda tylko w Tatry i Sudety, ale jednak!). Wcześniej, czytając inne
książki o podobnej tematyce, nie do końca potrafiłam zrozumieć pewne rzeczy. Jednak
kiedy sama nabyłam trochę doświadczenia, to od razu nabrałam większego respektu
do takich poważnych, wysokogórskich wypraw. Mimo wszystko, wciąż są
zagadnienia, których nie potrafię zrozumieć – mam za mało obycia w tych
kwestiach. Dlatego też książki takie jak ta są dla mnie źródłem wiedzy z
pierwszej ręki. Myślę, że wkrótce sięgnę po inne odsłony „GórFanki”.
Po górach nie tylko się spaceruje, nie tylko się wspina, nie
tylko się je ogląda i podziwia.
Warto czasem też o nich posłuchać, poczytać. Poznać je z innej strony...
Warto czasem też o nich posłuchać, poczytać. Poznać je z innej strony...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz