13 sierpnia 2014

Spacer w Vall D’Incles, czyli witajcie Pireneje!

Andora - malutkie państwo położone pomiędzy Francją a Hiszpanią, ulokowane w samym sercu Pirenejów. To chyba właśnie ten ostatni czynnik oraz bliska odległość tego kraju do Barcelony spowodowały, że bez chwili wahania pojechałyśmy tam, by spędzić kilka dni w górskim klimacie.


De facto, tylko jeden raz wybrałyśmy się w głąb gór. Naszym celem stała się dolina – Vall d’Incles. Polecił nam ją nasz andorski host i miał stuprocentową rację mówiąc, że to naprawdę piękne miejsce.


Z centrum Andorry La Velli autobusem (nie pamiętam dokładnie jaka linia, jednak w informacji turystycznej można zasięgnąć szczegółowych informacji) łatwo dojechać do wylotu Vall d’Incles, wystarczy poprosić kierowcę o zatrzymanie się na odpowiednim przystanku. Koszt takiej przejażdżki to 3,30 Euro. Ze względu na niskobudżetowość naszej wycieczki, a także na chęć nowych wrażeń, w drodze powrotnej do stolicy postanowiłyśmy stopować. Nie było większych problemów ze złapaniem stopa, nawet w najbardziej nieodpowiednich miejscach. :)



Vall d’Incles jest najszerszą polodowcową doliną w Andorze. Ponoć od wiosny do jesieni można tam podziwiać różne wyjątkowe rośliny, w tym także białe narcyzy będące narodowym symbolem Andory, jednak nas ominęła ta przyjemność. Asfaltowa, czterokilometrowa droga prowadząca wzdłuż rzeczki Incles doprowadza nas do końca doliny i podstawy otaczających jej gór. Tam też znajduje się schronisko oraz rozgałęzienie szlaków: na przełęcz Fontargent oraz do jezior Cabana Sorda, Isla Juclar i Siscaró.





U wylotu doliny widać zabudowania, całkiem nowoczesne, jednak w górskim stylu, wpasowujące się w otoczenie oraz klimat tamtego miejsca. Im dalej, tym zabudowań mniej, są bardzo nieliczne - charakterystyczne, kamienne domki „na bezludziu”.




W tym miejscu skupionych jest kilka domów, jest tu nawet coś w rodzaju kościółka czy kapliczki, wszystko jednak wygląda na opuszczone i niezamieszkałe.




Ta góra stała się moją ulubioną i najpiękniejszą. Po długich poszukiwaniach w końcu ją zlokalizowałam na mapie i znalazłam jej nazwę - Alt de Juclar (2620 m n.p.m.). Czyż nie wygląda intrygująco? J



A dookoła… Cisza i spokój. Czasami tylko słychać było szum potoku i czuć chłodny powiew wiatru. Szłyśmy bardzo wolno podziwiając okolicę. To była mój pierwsza wizyta w Pirenejach, więc zachwycał mnie każdy centymetr tamtych terenów. Soczysta zieleń kontrastująca z błękitnym niebem i wciąż ośnieżonymi szczytami. Mam wrażenie jakby czas się tam zatrzymał (może za sprawą tych kamiennych domów wyglądających na wiekowe…), jakby płynął inaczej, wolniej. Jakby był zupełnie nieistotny. Końcem maja, w dolinie praktycznie nie było żadnych turystów. Większość spotkanych osób to tubylcy uśmiechający się radośnie i chętnie odpowiadający na nasze „Hola!”.







Wrócę tam kiedyś na pewno! Tym razem z bardziej ambitnymi planami, 
większym plecakiem  i chęcią nowych przygód i wrażeń. J



15 komentarzy:

  1. Naprawdę ładnie. I ten kontrast między ośnieżonymi szczytami, a zielenią doliny. I jak tu nie kochać gór? I nie ma tam żadnych ludzi. Albo takie zdjęcia dobrałaś ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzi naprawdę było tam niewiele, a większość to tamtejsi mieszkańcy, turystów praktycznie w ogóle. No ale to pewnie za sprawą tego, że byłam tam poza sezonem turystycznym. :)

      Usuń
  2. Przepięknie! Aż żałuję, że w czasie pobytu w Barcelonie nie udało mi się tam pojechać. Cóż, wszystko przede mną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto się tam wybrać, z Barcelony to jakieś 3 godzinki. :)

      Usuń
  3. Dla osoby lubiącej góry miejscówka idealna. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ładnie wygląda. Może się zdecyduję odwiedzić te miejsce w czasie wizyty w Barcelonie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Łooo, Twoje zdjęcia są czadowe. Niesamowite, że od słonecznej Barcelony tylko 3 godziny - w takie góry, takie miejsce, taką sielskośś, takie kolory, taki śnieg i taką ciszę.... :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Tak - dwa zupełnie różne klimaty, a tak niedaleko siebie! :)
      Uwielbiam Andorę! :)

      Usuń
  6. Ślicznie. Z tego co Monika mi opowiadała, miałyście naprawdę róznorodny ten wyjazd i widać to na zdjęciach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o cały wyjazd to jak najbardziej - było bardzo różnorodnie. :)
      Ale na mnie największe wrażenie i tak zrobiła ta niepozorna dolinka.

      Usuń
  7. Alt de Juclar - faktycznie intrygująca góra :) W ogóle tak tam pięknie, można się rozmarzyć oglądając zdjęcia :) Pozdrawiam Aniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę urocze miejsce. Ja prawie skakałam z zachwytu, jak tamtędy szłam. :)

      Usuń
    2. Nie dziwie się, absolutnie zachwycające tereny! Może też tam sobie kiedyś poskaczę :)

      Usuń