2 października 2014

Zachód słońca na Połoninie Caryńskiej, czyli o górskich doznaniach estetycznych

W Bieszczadach wcześniej byłam tylko raz. Tego roku jednak postanowiłam znowu się tam wybrać, tym razem na dłużej i we wczesno jesiennej porze. Kiedy tam jechałam okolice były wciąż zielone, myślałam zatem że nici z moich brązowo-złotych wyobrażeń. Jednak o ile na dole drzewa rzeczywiście były zielone, to na połoninach panowała już jesienna sceneria…  Wybornie!


Przyjechałyśmy w Bieszczady w środowe popołudnie. Była piękna pogoda, aż szkoda byłoby tego nie wykorzystać. Już w czasie podróży chodziła mi po głowie myśl, żeby pójść na Połoninę Caryńską (1297 m n.p.m.) na zachód słońca. Wybrałam właśnie ją, ponieważ zielonym szlakiem z Przełęczy Wyżniańskiej (853 m n.p.m.) można się tam dostać w godzinę, co jest stosunkowo niedługim czasem. O 17.00 meldujemy się więc na parkingu, zaraz później wędrujemy ku naszemu dzisiejszemu celowi.





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...