Mgła, mgła i sypiący śnieg. Taki właśnie monotoniczny widok
rozpościera się nad moim miastem. Zaledwie i nieprzerwanie od dwóch tygodni. I
ani jednego promienia słońca. Szaro, buro i ponuro. Pogoda jednak potrafi
przygnębić …
W takie gorsze dni wracam wspomnieniami do tych lepszych
oglądając zdjęcia i przywołując konkretne zdarzenia. Czasem też sięgam po jakąś
książkę. Ostatnio mam ich całą stertę do przeczytania. Na jej szczycie tej
sterty jakoś tak znalazła się
„GórFanka”
Anny Czerwińskiej. I bardzo dobrze się złożyło, bo już od prawie miesiąca
nie byłam w górach i zdaje się, że już trochę zatęskniłam… Zatem wzięłam tą lekturę
i zaczęłam się w nią zagłębiać z przyjemnością.
Najpierw słów kilka o autorce. Anna Czerwińska to znana polska alpinistka i himalaistka. Zdobyła
wiele ośmiotysięczników, a także Koronę Ziemi. Jako druga Polka stanęła na
Mount Evereście (2000r.), i co ciekawe, była najstarszą kobietą, która zdobyła
ten szczyt. Swoje przygody i doświadczenie postanowiła opisać w serii książek
zatytułowanych „GórFanka”. Jak na razie powstały
cztery publikacje: „Moje ABC w skale i lodzie”, „Na szczytach Himalajów”, „W
Karakorum 1979-1986” oraz „GórFanka powraca w Karakorum”.
Jakoś tak niefortunnie się złożyło, że zamiast zacząć od
początku, ja zaczęłam od końca, czyli od ostatniej części - „GórFanka powraca w Karakorum”. A to za
sprawą tego, że to właśnie tę książkę znalazłam w moim gwiazdkowym prezencie….