Przez ostatnie tygodnie, niemalże w każdym domu czy lokalu stale
pojawia się ten sam obrazek, a mianowicie… włączony telewizor, piwko piweczko i
jeden meczyk, drugi meczyk, trzeci meczyk. Tak tak, oczywiście mowa o mundialu.
Fanką piłki nożnej oczywiście nie jestem (choć wiem co to
spalony! a przynajmniej tak mi się wydaje... :D ) tak więc meczu żadnego także nie oglądałam (choć nie pogardziłabym
powtórką zmagań Niemców z Brazylijczykami, a raczej odwrotnie – Brazylijczyków z
Niemcami). O piłce mogę powiedzieć tylko
tyle, że… Piłka jest okrągła, a bramki są
dwie. Albo my wygramy albo oni . lub też Piłka nożna to taka gra, w której 22 mężczyzn biega za piłką, a na
końcu i tak wygrywają Niemcy. Hmmm, w sumie to się wszystko ostatnio trzyma
kupy. J
A skoro już ostatnio tyle się mówi o piłce, to pozostańmy w
jej kręgu. Albo raczej zawęźmy nieco zakres tego sportu do klubów piłkarskich.
A konkretniej jednego z nich. Futbol Club
Barcelona. FCB. Pozdrowienia wszystkich kibiców i wielbicieli granatowo-bordowych.
Hiszpania dosyć wcześnie pożegnała się z mistrzostwami, i całe szczęście, że zdążyłam odwiedzić ten kraj kilkanaście dni przed tym faktem, zanim Hiszpanie pogrążyli się w smutku i rozpaczy.
Będąc w Barcelonie grzechem
byłoby nie podejść pod mury stadionu Barcy – Camp Nou. Stadion ten jest bowiem największym w Europie i drugim na
świecie - na trybunach może pomieścić około 99 tys. osób. To miejsce rozgrywek
meczów, ale odbywają się tu także koncerty (np.grali tutaj Michael Jackson, U2 czy Pink Floyd).
Na wejście do środka (tj. trybuny, szatnie, kabiny komentatorów, murawę) trzeba wyłożyć trochę gotówki w postaci bodajże 17 Euro za bilet ulgowy. Na terenie obiektu znajduje się także muzeum FCB, a w nim przedstawiona historia klubu, jego trofea, buty czy koszulki zawodników. Biorąc pod uwagę fakt, że daleko mi do fanki piłki nożnej, odpuściłam sobie tę przyjemność bycia wewnątrz stadionu i postanowiłam lepiej spożytkować tę sumkę, na coś, co mieści się w zakresie moich zainteresowań.
Nie obyło się jednak bez… wizyty w sklepie z oryginalnymi gadżetami FCB. Ogromny, trzypoziomowy, o niezwykle bogatej ofercie artykułów do kupienia. Chyba krócej byłoby powiedzieć czego tam NIE ma, bo znaleźć tam można naprawdę wszystko! Począwszy od standardowych koszulek, spodenek, butów, opasek, czapek, szalików, ubranek dziecięcych, piłek, poprzez kubki, magnesy, ramki na zdjęcia, książki, pluszaki, długopisy, plecaki, kończąc na chipsach FCB!, lalkach! (nie wiem czemu, ale one mnie przerażają), gumowych kaczuszkach do kąpieli!, szczoteczkach do zębów, strojach kąpielowych, gwizdkach, kalendarzach, itd... Generalnie czego dusza zapragnie, to tam właśnie znajdzie! Wątpię, żeby jakieś dziecko wyszło stamtąd z pustymi rękoma. Ahhh, biedni ci rodzice...
Jednak wizyta na stadionie to spełnienie marzeń wielu
chłopców – i tych małych, i tych dużych. Było to wymalowane na ich radosnych i
uśmiechniętych twarzach. Aż miło było popatrzeć na bijący od nich entuzjazm. W
zupełności to rozumiem. :)
A tuż obok osławionego Camp Nou, na boisku piłkarskim ćwiczą
przyszli mistrzowie i sławy hiszpańskiej piłki nożnej. Dalej chłopacy! Do boju! :)
Camp Nou
Dojazd: metrem,
stacja Palau Reial lub Les Corts (linia 3 - zielona)
albo stacja Collblanc lub Badal (linia 5 -niebieska)
albo stacja Collblanc lub Badal (linia 5 -niebieska)
Ceny: 23
Euro bilet normalny, 17 Euro ulgowy (bilety można kupić online)
Czynne: w
sezonie w godzinach 9.30-19.30 (dokładne informacje można znaleźć tutaj)
Mimo, że nie jestem kibicką FCB, to z przyjemnością bym się zapuściła w czeluści Camp Nou i kibicowskiego sklepu. Od zawsze byłam pod wrażeniem zachodniej infrastruktury okołoklubowej. Jak byłam w Dortmundzie (tak, jestem piłkarską wariatką, kocham Borussię Dortmund, a wspomniany mundial chłonę całą sobą) to obok meczu jarałam się stadionem i całą otoczką, która jest zwrócona do kibiców. :)
OdpowiedzUsuńSklep jest niewątpliwie igraszką dla kibiców, choć przyznam, że nie rozumiem obecności niektórych artykułów - są dla mnie po prostu przesadą. :)
UsuńPrzypomniałaś mi tym wpisem moją wizytę na stadionie piłkarskim, tyle, że Ajaxu w Amsterdamie... Ja akurat latałam po nim jak głupia i mało się nie (wiadomo co) ze szczęścia haha :) Zwłaszcza, jak trafiliśmy na piłkarzy wracających z treningu, ech wspomnienia są jednak bezcenne... Pozdrawiam serdecznie! :)
OdpowiedzUsuńHehe, rzeczywiście mieliście szczęście, że spotkaliście piłkarzy. :)
UsuńMi jednak daleko do fanki piłki nożnej, i chyba wizytę w Camp Nou przyjęłabym ze stoickim spokojem. :)
Gdybym miała jechać do Barcelony, to Camp Nou byłoby punktem obowiązkowym. Ale obejrzeć tam mecz, to dopiero spełnienie marzeń.
OdpowiedzUsuńMeczem na Camp Nou oglądanym na żywo również bym nie pogardziła. :)
UsuńKiedy jechałam do Barcelony, również uważałam Camp Nou za punkt obowiązkowy, jednak w czasie wyjazdu zmieniłam zdanie... :)
Dużo ładnych zdjęć - gratulacje! Podzielam opinię, że sklep robi bardzo pozytywne wrażenie - świetnie to zostało zaprojektowane, na długo zostaje w pamięci :) Niestety cena wejściówki (stadion + muzeum) jest niewiele tańsze od najtańszych biletów na mecz.
OdpowiedzUsuńTo może warto w takim razie poczekać, i kiedyś wybrać się tam na mecz. To byłoby COŚ! :)
UsuńByłam, byłam. Sam stadion jednak mnie rozczarował. Może napatrzyłam się na nasze nowe, piękne:)
OdpowiedzUsuńJa niestety nie byłam jeszcze w żadnym. Ale kiedyś chyba się przełamię ... :)
UsuńJako, ze to moja ulubiona drużyna piłkarska, i odwiedziłam Camp Nou to zakupiłam tam kubeczek (czego zwykle nie robie i od 4 lat pijam w nim herbatkę:), długopis dla mojego kuzyna - piłkarza z zamiłowania, zjadłam nawet chipsy z logo FCB :P
OdpowiedzUsuńI pamietam że na trybunach było napisane MES QUE UN CLUB - czyli wiecej niz drużyna. To zobowiązuje, po tylu zwycięstwach.
Niestety w tym roku sie nie udało... ale i tak ich uwielbiam :))
W takim razie Twoja wizyta w sklepie była bardzo owocna i sprawiła dużo radości, nie mówiąc już o tym, jak musi wyśmienicie smakować herbata pita z tego kubka. :)
UsuńJa bardziej wytrzeszczałam oczy ze zdziwienia patrząc na te wszystkie artykuły... :P
Podeślę Tacie link ;) Mnie temat średnio interesuje, ale kiedyś musiałam biegać po całej Barcelonie i szukać apaszki dla ... psa z FC Barceloną na Tatowe zamówienie.. Co gorsza - znalazłam i to psu dedykowaną..
OdpowiedzUsuńStadion w Barcelonie robi wrażenie ale mnie bardziej spodobał stadion Realu Madryt. Przyznaję też, że polskie nowe stadiony robią niczym nie ustępują hiszpańskim.
OdpowiedzUsuń