Cortina d'Ampezzo często bywa nazywana perłą Dolomitów, zimowy raj dla narciarzy, letni raj dla wspinaczy. Moja przygoda z tym uroczym włoskim miasteczkiem jest związana właśnie ze wspinaczką. Cortina była destynacją naszego obozu wspinaczkowego. To właśnie tam po raz pierwszy spałam na kempingu i marzłam nocami w namiocie, bo pogoda dopisała - deszcz, mgła, przeogromne zimno w środku sierpnia. No cóż, w górach jak to w górach, natura rządzi się swoimi prawami. :)
Cortina to świetna baza wypadowa dla narciarzy (bogactwo stoków i wyciągów narciarskich), dla wspinaczy (duża ilość dróg wspinaczkowych) czy górskich piechurów (szlaki turystyczne, via ferraty).
Do Cortiny przyjechaliśmy nocą i już od pierwszej chwili spodobał mi się tutejszy klimat i wygląd miasteczka. Domki są bardzo charakterystyczne, wszystkie w podobnym i właściwym dla tego regionu stylu architektonicznym. Pelargonie w oknach i na balustradach balkonów, drewniane okiennice, dekoracyjnie pokryte drewnem fragmenty domów kontrastujące z białym tynkiem.
Cortinę najczęściej "zwiedzałam" z okien samochodu. Brzydka pogoda nie sprzyjała spacerom do centrum, choć raz, wieczorną porą udało mi się wyrwać i dotarłam na główny deptak miasteczka - Pedestrianized Corso Italia.
Miałam wtedy bardzo dziwne uczucie... Jak już wspomniałam, do Cortiny przyjechałam na obóz wspinaczkowy, głównym elementem mojego stroju były zatem dresy i sportowa kurtka przeciwdeszczowa. A koło mnie, na deptaku przemykali Państwo Eleganccy, w szpilkach, kozaczkach, skórach, garniturach, itd, itd. W około także mnóstwo luksusowych (i zapewne bardzo drogich) sklepów, ekskluzywnych restauracji i kawiarni. I choć podobała mi się tamtejsza architektura, miasteczko oświetlone nocą, bo i owszem, tworzyło to ładną i nastrojową całość, to jednak miałam poczucie, że Cortina to podróżniczy cel ludzi "z wyższej półki". To takie moje subiektywne odczucie, jednak wyczytałam gdzieś, że Cortina w przeszłości była miejscem wypoczynku elity (dzisiaj chyba także...), co ma znaczący wpływ na jej obecny klimat i urok. Ale to i tak nie zmienia faktu, że miło byłoby mieć gdzieś tam domek z widokiem na Dolomity... Bo to pasmo górskie bardzo, oj bardzo przypadło mi do gustu! :)
Piękne zdjęcia, pięknych miejsc.
OdpowiedzUsuńPodziwiam za autostop, samej marzy mi się jakaś dalsza wyprawa ale póki co muszę obrać jakiś cel :)
Zapraszam do mnie na początkujący blog z pobliskuch Nam miejsc :)
Czasami obranie celu jest trudne - jest tyle kuszących miejsc, że nie wiadomo na co się zdecydować. Ale w końcu udaje się coś wybrać i zostaje sama radość z wyjazdu. :)
UsuńAleż mi te Twoje zdjęcia przypomniały o Tyrolu. Tam też pełno taki białych, sielankowych budynków z okiennicami. Super klimat. :)
OdpowiedzUsuńTyrol póki co pozostaje obcą dla mnie krainą. :)
UsuńPięknie! Narciarka ze mnie żadna ale z chęcią wybrałabym Dolomity jako miejsce górskich wędrówek i spacerów. Trochę odstrasza mnie stwierdzenie że Cortina to miejsce dla elit...No ale cóż, kto zabroni biednemu bogato żyć :)
OdpowiedzUsuńNo jasne! Cortina sama w sobie jest naprawdę piękna, a znajdą się tu także sposoby na ucięcie zbędnych kosztów wyjazdu. :)
UsuńDolomity sa tak majestatyczne, że chyba bardziej podobają mi się od Alp. Wyglądają z daleka jak korona królewska.
OdpowiedzUsuńA te domki - białe z drewnem, widziałam właśnie w Alpach Francuskich i są typowe dla tych rejonów. A co za tym idzie - urocze - i dla nas, po prostu inne, oryginalne :)
Zgadzam się z Tobą (znowu! :D). Domki takie klimatyczne, zupełnie inne przez co tak czarujące. W Alpach Francuskich jeszcze nie byłam, ale skoro mówisz, że tam jest podobnie, to chyba muszę zacząć bardziej intensywnie myśleć o ich odwiedzeniu. :)
UsuńA więc tylko napad na bank i do Cortiny na narty ;)
OdpowiedzUsuńJa bym tam wolała na via ferraty. Chociaż wypadem na narty w te rejony też bym nie pogardziła. ;)
UsuńPiękne te Dolomity, chociaż ja bym chyba jednak wolała domek z widokiem na nasze Tatry :) Zdjęcia świetne jak zawsze, pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTak, ja też mam ogromny sentyment do naszych Tatr, choć powoli uczę się, że nie są jedynymi górami, bo są też inne, równie piękne pasma. ;)
UsuńDolomity są piękne. Mam nadzieję, że Cortinę d'Ampezzo poznam jesienią.
OdpowiedzUsuńNie przeszkadzają mi eleganciki, panie w szpilkach... W podróży jestem zawsze na luzie.
Pozdrawiam:)
W podróży także jestem na luzie, jednak czasami mam takie odczucie, że "tutaj nie pasuję". :)
UsuńRzeczywiście jest tam jakiś wyjątkowy klimat. A widok na góry cudowny.
OdpowiedzUsuńKlimat bardzo fajny, jednak wciąż elitarny. :)
UsuńZdjęcia są piękne, a takie krajobrazy uwielbiam! Marzę o Tyrolu w tym roku, może się spełni?
OdpowiedzUsuńJasne, marzenia trzeba spełniać! :)
UsuńO tak uwielbiam Dolomity :)
OdpowiedzUsuńByłam w zimie w Dolomitach, ale nie w Cortinie, a w położonej kawałek dalej Borce di Cadore. Była to mała mieścinka, turyści właściwie tylko w położonych +/- kilometr od niej hotelach, poza tym sami miejscowi. Sklepów mało, ludzi mało, tylko do wyciągów trzeba było podjechać kawałek (ale też nieduży, więc nie ma co narzekać). I w tej naszej mieścince nie było pań w futrach z szanelkami czy vjutonami pod ręką, nie było panów w markowych sportowych kurtkach, już nie mówiąc o małych, śnieżnobiałych pieskach w cudacznych kubraczkach. Pewnego dnia postanowiliśmy zobaczyć tą słynną Cortinę - to był błąd.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę wspinania w Dolomitach! Ja na razie tylko w polskich Górach Stołowych, a w sierpniu do Jury :-)
Urocza miejscowość i piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPolecam spędzić sylwestra we włoskich dolomitach
OdpowiedzUsuń